Jarosław Wolski

4 scenariusze dla Polski posortowane od najbardziej prawdopodobnego do najmniej:

  1. Rosja atakuje zbrojnie Bałtyki (Litwa, Łotwa, Estonia) - stosunkowo duża mniejszość rosyjska; do niedawna tereny te były trudno do obrony przez NATO. Obecnie sytuacja zbrojna poprawia się na korzyść NATO, bo NATO wzmacnia obecność swoich wojsk na wschodniej flance, a Rosja traci swoja wojska na Ukrainie. Polska byłaby kluczowa w wojnie o Bałtyki, bo bylibyśmy hubem, przez który przepływa cała broń NATO, więc rosyjskie rakiety byłyby też wycelowane w polskie lotniska, sztaby wojskowe, magazyny amunicji itd. Będą przejściowe problemy z zakupem artykułów, wzrost cen, fala uchodźców, okresowe przerwy w dostawach prądu. W pobliżu obiektów wojskowych będę latać rakiety, ale na wsi i z daleka od takich obiektów ludzie nie powinni odczuć skutków takiej wojny. W pobliżu granicy z Bałtykami drogi ekspresowe zostaną wyłączone z użytku cywilnego, część innych dróg będzie też przeznaczona tylko dla wojska
  2. Terroryzm na terenie Polski = wojna hybrydowa. Przykład to działania na granicy polsko-białoruskiej w 2021 r. Ponadto mogłoby to być kampania dezinformacji (jakoby “amerykański żołnierz zgwałcił polską dziewczynę”, “ukraińcy molestują polki”); prowokacje (“Ukraińcy dokonują napadów na Polaków”, a w rzeczywistości to rosyjscy agenci); ataki na infrastrukturę (Baltic Pipe, kabel energetyczny do Szwecji); informacje o podłożeniu bomb pod budynki rządowa; ataki cybernetyczne. Skutek - ludzie przestają wyjeżdżać na wakacje, bo się boją, traci gospodarka; przerwy działalności bankowości, internetu; czasowy brak dostępu do wody na skutek awarii; przejściowe problemy z wzywaniem służb mundurowych (duże ich obciążenie). W tym scenariuszu najmniej na takie działania są narażni mieszkańcy wsi.
  3. Rosja atakuje zbrojnie Polskę. Jednak tak jak w scenariuszu 1. - Rosja siły traci, NATO się modernizuje; Rosja nie ma też takiej siły nacisku na społeczeństwo polskie, bo jesteśmy nieporównywalnie bardziej zjednoczeni niż społeczeństwo ukraińskie. Zakładając jednak, że dojdzie do ataku, to będzie on przeprowadzony max do Warszawy, skocentorwany na zdobyciu Warszawy. Wrocławia i Dolnego Śląska nie dotknie, a już szczególnie terenów wiejskich. Oczywiście, problemy z dostawami, czasowym brakiem prądu będą (tak jak w wariancie 1.) Niestety Warszawa i tereny na północny wschód od Warszawy będą objęte walkami. Trzeba więc spieprzać - sygnałem do ucieczki powinno być zbliżenie wroga na 150km od nas.
  4. Uderzenie jądrowe na Polskę. Bardzo mało proawdopodobne, ale założenia są takie, że atak nastąpiłby w miejsce, gdzie nie stacjonują wojska międzynarodowe NATO, bo zaatakowanie np. wojsk Francuskich spotkałoby się z kontruderzeniem atomowym francuskim. Więc Wrocław odpada. Sensownym celem byłby taki zlokalizowany blisko linii walk, w oddaleniu od dużych aglomeracji - maiłby być to atak, który szokuje, ale nie wywołuje odpowiedzi atomowej innych państw. W takiej sytuacji największym zagrożeniem jest obszar opadu promieniotwórczego niesionego przez wiatr - i przed tym trzeba się zabezpieczyć. Raczej nie uciekać, ze względu na korki, nie wiadomo w którą stronę wiatr przenosi opad, ale zostać w swoim prowizorycznym schronie